Przepis na zaprawę kredowo-klejową

Przepis na zaprawę kredowo-klejową. Receptę na ten klej w poniższej formie wysłałem kiedyś w emailu do kolegi stąd ujęcie w cudzysłów.

zaprawa kredowo - klejowa

„Recepta na ten grunt jest bardzo prosta, ale jego wykonanie dość pracochłonne. Bierzesz klej skórny lub kostny, przygotowujesz około 10% roztwór. Roztwór ten podgrzewasz i dodajesz bardzo niewielką ilość oleju lnianego. Do tego potem powoli dosypujesz przesianą przez drobne sito kredę. Przyznaję, że łatwiej gruntuje się gotowym gessem, bo ono ma zawsze tę samą konsystencję, a taki grunt kredowo-klejowy podgrzewany już po raz któryś z rzędu zaczyna gęstnieć. Podgrzewać musisz, bo wstawia się go do lodówki, aby się nie zepsuł, jeśli nie zużyjesz go w całości od razu. Gdy zgęstnieje za bardzo to wody dolewać do niego nie wolno, bo potem przy gruntowaniu powstaną pęcherze. Kładziesz pierwszą warstwę i trzeba sporo czekać aż ona wyschnie całkowicie. Najlepiej dopiero kontynuować na drugi dzień. Więc klej wędruje do lodówki. Kolejnego dnia można kłaść następne warstwy już w krótszych odstępach czasu. Nie można przesadzić z dodatkiem oleju, bo ciężko później taki grunt wyszlifować – papier ścierny się zatyka. Nie można też mieszać zbyt gwałtownie zaprawy po wsypaniu kredy do kleju, bo też powstaną pęcherze. Bez wprawy to ciężko jest z marszu zrobić wszystko jak należy z tą zaprawą. Zaprawa ta jest nieodporna na wilgoć z racji obecności kleju skórnego. Kiedyś zostawiłem podobrazie w garażu na zimę i stało przy wilgotnej ścianie. Rezultat był oczywisty, czyli drobnoustroje rozłożyły klej, pojawiła się pleśń.”

„Ogólny przepis na grunt olejno-kredowy wygląda następująco: 1 część wody klejowej (8 – 10 procentowej), 0,5 części oleju lnianego (ja daję 0,1-0,2 części), 0,5 części kredy, 1 część bieli cynkowej (ja dodaję tylko kredę, czyli ogółem 1,5 części).
Według moich notatek jest to zaprawa niechłonna, elastyczna, trwała. Można oleju nie dodawać wcale, wtedy będzie to zwykła zaprawa kredowo-klejowa i może wymagać izolacji jeśli będzie zbyt chłonna.

Oto przepisy na izolację zaprawy:
– izolacja olejna (olej lniany), najwyżej 1 – 2 warstwy takiej izolacji
– izolacja olejno-żywiczna (1 część żywicy damarowej, czyli werniksu damarowego; 0,5 części oleju lnianego, 0,25 części terpentyny balsamicznej)
– izolacja szelakowa (tylko 1 warstwa; szelak rozpuszczony w denaturacie 1:3)”

2 komentarze so far.

  1. Seba pisze:

    Bardzo dziękuję za ten przepis! Kupiłem wszystkie składniki i próbuję. ;)
    Robię półtłustą, czyli z olejem(pokostem).
    Wszystko wychodzi dobrze, ale ta zaprawa bardzo łatwo ulega rozmakaniu. Tzn. rozpuszcza się i wtedy wchłonie wodę, terpentynę itp. jak gąbka.
    Masakra! ;)

    Rozumiem, że po nałożeniu wszystkich warstw i wyszlifowaniu muszę to dodatkowo zaizolować…
    Na razie na podorędziu mam tylko pokost lniany, ale przecież on żółknie dosyć szybko…

    Jaka izolacja z tych trzech jest najlepsza Pana zdaniem?

  2. admin pisze:

    Nie rozumiem w jaki sposób ta zaprawa po wyschnięciu miałaby się rozpuszczać. Trzeba byłoby ją chyba naprawdę obficie polewać wodą i szorować pędzlem. Może stężenie kleju było za słabe?
    Rzeczywiście zaprawa taka jest chłonna, ale mnie to nigdy nie przeszkadzało, bo kładę kilka warstw farby. W związku z tym w zaprawę wsiąka olej z kolejnych warstw i maluje się coraz łatwiej im dalej w las.
    Wszystkie podane izolacje są równie dobre choć ja stosuję najczęściej dwie pierwsze.
    To że pokost żółknie chyba nie ma znaczenia jeśli stosuje się go jako warstwę izolacji. Nie będzie mieć wpływu na położoną na nim malaturę.