Kopia obrazu Beksińskiego
Kopia obrazu Beksińskiego, którą tu prezentuję powstawała na przestrzeni kilku miesięcy. Oczywiście nie oznacza to, że malowałem ją dzień w dzień. Pewne procesy technologiczne, jak na przykład schnięcie farby, wydłuża czas powstania kopii obrazu olejnego malowanego według prawidłowych wytycznych. Niemniej jednak do obrazu tego podchodziłem robiąc przymusowe oraz dobrowolne przerwy w pracy. Czasem trzeba po prostu odetchnąć od kopiowania, namalować coś swojego czy po prostu zająć się zupełnie czym innym.
Pracy tej nie kopiowałem z zamiarem jej sprzedaży, ale raczej po to, aby zmierzyć się z warsztatem mistrza. Sprawdzić czy potrafię oddać klimat płonącego miasta, wyciągnąć na tyle dużo szczegółów na ile pozwalała mi posiadana reprodukcja oryginału.
Pierwsza znaleziona reprodukcja oryginału. Za ciemna i źle skadrowana, bo wisząca blacha jest ucięta u góry.
Również za ciemna, ale kolory są już bardziej zróżnicowane.
Najlepsza reprodukcja jaką posiadam i z której głównie korzystałem. Ma również uciętą górę i dół kompozycji.
Ale na szczęście trafiłem na jeszcze jedno zdjęcie, gdzie widać, że obraz na poprzednich reprodukcjach był źle skadrowany. Kolorystyka jest jednak fatalna.
Z tych czterech reprodukcji przygotowałem plik graficzny stanowiący ich wypadkową, czyli poszerzyłem kompozycję z każdej strony uwzględniając brakujące elementy. To poszerzenie miało też na celu odpowiednie prezentowanie się obrazu w ramach po namalowaniu. A to z racji tego, że listwy ramy będą zasłaniać co najmniej 0,5 cm obrazu z każdej strony. Dzięki poszerzeniu nie zasłonią one niczego istotnego co zaburzałoby odbiór kompozycji. Przypuszczam, że większość osób nie przejmowałaby się takimi szczegółami, ale ja postanowiłem od początku do końca działać jak najbardziej precyzyjnie.
Kolejny etap to przygotowanie podobrazia. Beksiński malował na płytach pilśniowych, ale ja użyłem płyty HDF o grubości 3mm, która według mnie ma lepsze właściwości, jest bardziej sztywna, twarda i wytrzymała. Płyta została przycięta do odpowiedniego formatu.
Taką płytę trzeba zaimpregnować, czyli nasycić pokostem lnianym z obu stron. Zwiększy to jej odporność na wilgoć i uszkodzenia. Następnie tę stronę płyty, na którą naniesiemy w późniejszym etapie grunt należy zmatowić, czyli lekko przeszlifować, aby zapewnić dobre przyleganie zaprawie. (To i kolejne zdjęcie przedstawia impregnowanie i gruntowanie płyty pilśniowej, ale technologia jest ta sama jak w przypadku płyty HDF).
Gruntowanie, czyli nakładanie zaprawy. Stosuję zaprawę kredowo – klejowo – olejną przygotowywaną własnoręcznie. Taki grunt trzeba później wyszlifować na gładko. Jest to najbardziej nieprzyjemny etap powstawania obrazu.
Następnie na tak przygotowane podobrazie należy przenieść rysunek kompozycji oryginału.
Pierwsza podmalówka wykonana farbami akrylowymi.
Na podmalówkę akrylową nałożyłem następnie pierwszą warstwę farby olejnej.
Oto obraz po nałożeniu kolejnych kilku warstw farby. Wyciągane są już niektóre szczegóły.
Następuje dalsze wyostrzanie elementów kompozycji oraz kładzione są kolejne laserunki.
Wiele opracowanych na tym etapie szczegółów nie zmieni się już do końca malowania.
Obraz po kolejnych laserunkach. Szczególnie istotne okazało się nałożenie szarości na budynki w tle. Wcześniej wszystko było w odcieniach czerwieni i obrazowi brakowało głębi.
Po ukończeniu obraz został wstępnie pokryty werniksem matowym, aby wyrównać świecenie i wykonać zdjęcia.
Ukończona kopia obrazu Beksińskiego.
W innym oświetleniu obraz wydaje się bardziej ciemny, zupełnie jak na prezentowanych tu na początku reprodukcjach z albumów. To zdjęcie wykonane z lampą błyskową.
Kopia została pokryta werniksem końcowym błyszczącym. Kolory uległy nasyceniu, a powierzchnia obrazu nabrała połysku.
WOW! Znakomicie wyszło! Jeszcze nie widziałem tak dobrej kopii Beksińskiego :)
Trafiłem na Pana stronę przypadkowo, gdyż szukałem opisu przygotowania podobrazia z płyty pilśniowej :) Czy mógłby Pan podać przepis na grunt, który Pan stosuje. Ja ostatnio kupiłem gesso akrylowe, ale takie twarde, że praktycznie nie da się go szlifować. A chciałbym uzyskać idealnie gładką powierzchnię do malowania…
Przepis na grunt podam w formie wpisu, tu na blogu. Gesso akrylowe też da się wyszlifować na gładko – wymaga to tylko więcej pracy.
i ja trafiłam przypadkowo.. piękny umysł – PIęKNE prace! i do tego talent! Pozdrawiam.