Prawne aspekty kopiowania, werniksowanie, oświetlenie miejsca pracy

W tym wpisie zamieszczam moje odpowiedzi na kilka pytań z korespondencji e-mailowych.

Jestem początkującą artystką i interesuje mnie zagadnienie kopiowania obrazów wielkich twórców. Jeśli to nie problem, to może mógłby mnie Pan trochę oświecić w tej kwestii? Przepraszam, jeśli uzna Pan takie pytanie za idiotyczne albo nie na miejscu ale istnieje szansa, że dostanę zlecenie na wykonanie tego typu reprodukcji i to na rynek zagraniczny ale szczerze mówiąc jest to mój początek z „poważnym”(za pieniądze) malarstwem i nawet nie bardzo wiem skąd czerpać informacje (podkreślam tutaj słowo INFORMACJE bo jeśli chodzi o domysły to w internecie jest ich niestety pełno). Chodzi mi głównie o legalność takiego kopiowania w celu sprzedaży. Znalazłam informacje, że prawa majątkowe wygasają po 70 latach od śmierci twórcy ale czy oznacza to, że mogę sobie dowolnie kopiować i sprzedawać taką np Mona Lisę czy Damę z gronostajem Da Vinci czy wymagana jest do tego jakaś zgoda/licencja ze strony np. muzeum? Po za tym czy są jakieś zasady co do kopiowania (dwukrotnie spotkałam się w internecie ze stwierdzeniem, że kopia powinna różnić się od oryginału rozmiarem i nie powinna mieć sygnatury oryginalnego autora)? Będę wdzięczna za każdą odpowiedź bo szczerze mówiąc do tej pory znalazłam w internecie sporo informacji ale raczej na zasadzie domysłów a nie konkretnych zapisów czy artykułów prawnych.

Nie potrzeba uzyskiwać żadnej zgody przy kopiowaniu obrazu jeśli artysta nie żyje od 70 lat. Licencja jest wymagana jeśli chce się wykorzystać zdjęcie obrazu w jakichś publikacjach czy np. nadrukach na kubkach.
Sygnatury (tak samo jak czyjegoś podpisu na dokumencie) nie można kopiować w żadnym wypadku, bo jest to fałszerstwo. Kopia powinna różnić się od oryginału rozmiarem tylko jeśli kopiuje się oficjalnie w muzeum. Wówczas jeszcze należy dodać jakiś element, który będzie inny niż na oryginale np. pominąć jakąś gałąź na drzewie. W praktyce, malując z reprodukcji wiele rzeczy i tak będzie się różnić od oryginału: niewielkie szczegóły, kolorystyka itd. Malując na podstawie reprodukcji nie ma wymogu zmiany rozmiaru, ponieważ nikt tego oficjalnie nie zapisuje (jak w przypadku kopiowania oryginału w muzeum). W praktyce często zmiana wymiaru wychodzi sama z siebie np. oryginał ma 121,6 na 105,8, a kopia 120 na 100, bo takie krosna łatwiej kupić.

Jeśli to nie problem miałabym jeszcze kilka pytań, już bardziej natury technicznej niż prawnej.
1. Bardzo podoba mi się Pańskie wyjaśnienie odnośnie sygnatury a kopii. Czy jak rozumiem, z przodu obrazu nie powinno być żadnych podpisów – czy stosowne było by zatem umieszczenie na odwrotnej stronie płótna zapisu w stylu/np „Kopia obrazu Leonarda da Vinci, Dama z gronostajem wykonana przez M.S. …” ? I czy warto było by pomyśleć o jakimś „certyfikacie autorskim” dołączanym do wykonanej kopii?

2. Na Pańskim blogu najbardziej spodobał mi się artykuł „Gierymski Pomarańczarka kopia obrazu”. Podziwiam zwłaszcza pomysł na szkic, bo akurat tego etapu najbardziej się obawiałam (miałam kilka pomysłów na dokładne szkice ale obawiam się, że dużo bardziej czasochłonne a jak widać da się to bardzo prosto rozwiązać :)). Pytanie mam natomiast do utrwalania imprimaturą olejną (do tej pory spotkałam się z informacjami, że jest to mieszanka oleju lnianego z żywicą i ogólnie, że jest to przeolejenie)- czy wystarczy tutaj sam olej lniany czy może są jakieś gotowe specyfiki do tego? I czy imprint ten robi się tylko z jednej strony płótna?

3. I jeszcze na koniec jestem ciekawa Pańskiego zdania na temat werniksowania. Mój profesor od malarstwa np uważa, że werniks jest zbędny, zwłaszcza w przypadku farb olejnych. Natomiast jak przeglądam rożne fora i galerie internetowe to śmiem twierdzić, że werniksuje się na potęgę. Natomiast jeśli chodzi o malowanie kopii to chyba jeszcze inna sprawa bo jak rozumiem powinno się takie obrazu postarzać i tutaj spotkałam się z czymś takim jak werniks postarzający i werniks pękający, i są jeszcze chyba jakieś specjalne spoiwa postarzające. Tak więc trochę to niejasne, choć przypuszczam, że wiedza właściwa przyjdzie mi z doświadczeniem ;)

1. Od odwrocia na kopii można napisać wszystko, o ile klient nie zażyczy sobie, że nie chce tam niczego widzieć. Ja zwykle nic nie piszę. Ale jeśli chodzi o obrazy autorskie to sygnuję je na licu i na życzenie mogę dołączyć certyfikat z podpisem. Od odwrocia można tylko np. odbić swoją pieczątkę.

2. Imprimitura utrwala rysunek i izoluje zaprawę. Można ją wykonać z samego oleju albo oleju z dodatkiem werniksu i zmieszać z ugrem lub innym kolorem. Odwrocia płótna nie pokrywa się nigdy żadnymi roztworami czy mediami.

3. Werniks zabezpiecza olejną warstwę malarską i wyrównuje połysk, czyli niweluje np. matowe plamy w przypadku nierównomiernego nasycenia olejem poszczególnych fragmentów obrazu. Braku konieczności korzystania z werniksu przeczy praktyka konserwatorów malarstwa w największych muzeach na całym świecie. Otóż brudne, pożółkłe, stare werniksy usuwa się z wiekowych obrazów, a na ich miejsce nakłada nowy werniks, w tym samym celu w jakim nałożono go pierwotnie, czyli aby obraz zabezpieczyć i nadać mu równomierny połysk. Werniks jest natomiast zwykle niewskazany, jeśli chodzi o obrazy malowane akrylem. Nowy obraz powinno się werniksować po około roku od jego ukończenia. Zdarzało mi się jednak werniksować kopie np. po 2 tygodniach (aby wyrównać połysk), ale werniksem w sprayu w bardzo cienkiej warstwie. Jest to pewien błąd w sztuce, bo werniks połączy się z warstwą malarską, ale liczę, że korzystając z nieżółknącego werniksu Talensa żaden negatywny efekt nie powinien się pojawić. A przynajmniej nie przez kilkadziesiąt lat.

Kopii zwykle nie postarza się żadnymi wynalazkami jak werniksy pękające czy postarzające. Nie miałem jeszcze klienta, który chciałby, aby mu takie coś zrobić. Poza tym w ten sposób postarzony obraz wygląda kiczowato – w powstałe krakelury wciera się ciemną farbę, co ma imitować wiekowe spękania. Poza tym takie werniksy trzeba nakładać z pędzla, w dość grubej warstwie, aby uzyskać odpowiedni efekt. Dodatkowo może zdarzyć się tak, że przy nierównomiernym nałożeniu, co przy użyciu pędzla jest bardzo prawdopodobne, to w niektórych miejscach obrazu powstanie więcej krakelur niż w innych. Efekt estetyczny może być mocno wątpliwy.
To lepiej już poczekać kilkadziesiąt lat, aż te krakelury same się pojawią. Da się oczywiście postarzyć obraz realistycznie poprzez inne, bardziej wyrafinowane zabiegi, ale ja znam je tylko w teorii i nie chciałbym tematu rozwijać.

Czy może Pan odpowiedzieć na pewne pytanie/problem? Ja zaczynam malować i tak krok po kroku pokonuje pewne problemy. Jednak samemu to niekiedy nie da się wpaść na żaden pomysł. Chodzi mi o taki rodzaj malowania żeby postać nie „wychodziła” z obrazu…. oczywiście to jest trudne do wytłumaczenia o co mi chodzi. Tu jednak mam link do obrazu i na jego podstawie powiem o co mi chodzi. Na tym obrazie kobieta jest jak by schowana w głąb obrazu…. Na powierzchni tego płótna widać dużą ilość małych jasnych kropek/guzków. Czy to jest celowy zabieg tego malarza ? Czy może te guzki nie istnieją a są to tylko błyski światła? Tak na moje oko to właśnie te plamki/guzki/błyski/światełka leżą na powierzchni obrazu i powodują to że już postać nie jest na pierwszym planie, bo pierwszy plan to właśnie te plamki…. i w związku z tym postać sprawia wrażenie, że jest popchnięta do tyłu i nie wychodzi z obrazu….. Czy dobrze to widzę ?
I jeszcze coś… Widzę że ma Pan lampę, którą oświeca kopię obrazu Hoppera. Co to za lampa i jakie ma żarówki ? Ja maluje do późnej nocy i potrzebuje czegoś podobnego.

Nie sądzę, aby to był celowy zabieg. Te plamki pojawiają się jeśli obraz jest zawerniksowany werniksem błyszczącym, a światło tak akurat pada na ten obraz, że wydobywa gren płótna lub grudki pigmentu. Czasem trzeba się trochę pomęczyć, aby dobrze ustawić reflektory przy robieniu zdjęcia obrazu i zniwelować takie błyski. Podobne plamy można też zrobić na powierzchni namalowanego obrazu mechanicznie tj. pryskając czystą białą farbą (albo bielą złamaną innym kolorem), ale efekt raczej nie będzie taki jak tutaj.

Obraz oświetlam tzw. reflektorem, naświetlaczem led 20 watowym. Najlepiej wybrać taki z kolorem światła neutralnym 4000k, albo ewentualnie ciepłym 3000k. Lepiej poszukać jednak takiego z światłem neutralnym. Są jeszcze z kolorem zimnym 6000k, ale jak na mój gust to niezbyt nadają się do pracy, gdzie trzeba dobrze rozróżniać kolory. Mnóstwo jest tego na allegro. Od czasu, gdy kilka lat temu kupiłem sobie takie naświetlacze to potaniały one trzykrotnie. Z tym że z perspektywy czasu stwierdzam, iż lepiej kupić mocniejszy np. 30w albo 50w. I to od razu dwa, bo przydadzą się do równomiernego (z obu stron) oświetlania ukończonego obrazu przy robieniu mu zdjęć. Plus dodatkowo w tym celu przydadzą się do nich stojaki.

Mam parę pytań do Pana. Chodzi mi o Pańską wiedzę w kopiowaniu malarstwa Zdzisława Beksińskiego, a konkretnie obrazu „Pełzająca Śmierć„. Czy był by Pan na tyle miły aby na nie odpowiedzieć? O to moje pytania: Jakich pigmentów farb Pan użył w malowaniu tego obrazu? Oraz czy była by możliwość wytłumaczenia w jaki sposób Pan namalował tak precyzyjnie bandaże na głowie tej postaci?

Użyłem podstawowych farb jakie dostępne są w każdym sklepie plastycznym. Marki moich farb to np. Ferrario, Daler Rowney, Classico, Renesans. Wykorzystane kolory to pewnie będą: czerń kostna, jakieś brązy, czerwienie, żółcienie, biel tytanowa itd.
Bandaże namalowałem według własnej koncepcji ponieważ reprodukcje w albumach są za słabe, aby zobaczyć w jaki sposób jest to wykonane przez Beksińskiego. W związku z tym osiągnąłem dużą lekkość wykonania co byłoby trudne gdybym musiał trzymać się kurczowo oryginału. Oczywiście jest tam kilka warstw (chyba widać to na zdjęciach), bo nie jest możliwe namalowanie tego za jednym podejściem.
Kluczem przy precyzyjnym malowaniu, aby uzyskać cienkie linie z pędzla jest płynność farby. Ja jako medium wykorzystuję olej lniany z dodatkiem benzyny lakowej. Proporcje to mniej więcej 1 część benzyny do 7 części oleju. Minusem takiej mieszanki jest fakt, że we fragmentach malowanych ciemnymi farbami kolory blakną, stają się mało nasycone. Rozwiązaniem jest wówczas użycie w kolejnej warstwie laserunku wykonanego na medium olejnym, bez dodatku benzyny. Takie płynniejsze medium z benzyną najlepiej jest więc stosować tylko miejscowo, w małych fragmentach, tam gdzie wymagana jest precyzja.

Mam jeszcze jedno pytanie związane z tym samym obrazem. A dokładniej chodzi o Szkic. Mógł by Pan udzielić odpowiedzi w jaki sposób Pan naszkicował to tak precyzyjnie?

Wówczas rysunek przeniosłem za pomocą projektora obrysowując kontury najistotniejszych elementów. Obecnie już tej metody nie stosuję, bo powoduje ona sporo małych błędów i przesunięć, gdyż trudno uzyskać idealnie wyraźny obraz z rzutnika.
Teraz przenoszę rysunek dokładniejszą metodą. Wykonuję wydruk reprodukcji na papierze w rozmiarze 1:1, przykładam go do podobrazia leżącego na stole, podkładam pod spód kalkę maszynową (ołówkową), unieruchamiam taśmą klejącą (aby w trakcie pracy nie doszło do jakichś przesunięć) i również rysując po obrysie ołówkiem przenoszę rysunek na płótno lub płytę. Kalkę najlepiej kupić czarną, w formacie A3 (ok. 35 zł za 100 sztuk), bo takimi arkuszami łatwiej jest pokryć większe podobrazie.

Comments are closed.